Wczoraj była pierwsza lekcja chodzenia Drimusia na smyczy. Skorzystaliśmy z porady Pani Dagmary i najpierw zaczepiliśmy smycz do obroży i daliśmy mu się wyszaleć. Ponieważ bardzo mu się to nie podobało, nie omieszkał sobie troszkę powarczeć na tą okoliczność i wytarzać w trawie. Ale później było już tylko lepiej i chłopczyk pogodził się ze swoją nową towarzyszką podróży :-)
|
Ale mnie wszystko swędzi i denerwuje... |
|
Hej sznurek, ty zawsze będziesz ze mną????? |
|
Ok, już będę grzeczny....możemy iść......
|
Chociaż nie ma śniegu i tak jest suuuper w ogrodzie :-) Tyle tutaj się dzieje, ptaszki, listeczki na wietrze są ekstra, Drimi uwielbia za nimi biegać. Coraz więcej czasu spędza na dworze i bardzo mu się to podoba, wręcz nie chce wracać do domku. Ale wykorzystujemy super patent podpowiedziany przez Panią Dagmarę i stosujemy metodę drobnego wynagradzania poprzez smakołyki z wątróbki :-) O jejku jakie to pyszne :-) Drimusiowi do tego stopnia smakołyki przypadły do gustu, że ciągle węszy po kieszeniach i szuka wątróbki :-)
Juz pierwsze lekcje pobiera lobuziak,super:)
OdpowiedzUsuń